Alfie Evans - temat mało ślubny



Tak, dzisiaj będzie bardzo mało ślubny temat. Jutro obiecuję wrócę do głównego tematu (będzie o obrączkach). Jednak jako przyszła żona, za jakiś czas matka, osoba wierząca, ale i po prostu człowiek z jakimś sumieniem nie mogę jakoś przejść obojętnie obok tego tematu.

W telewizji trochę informacji na temat tego jak dla mnie cudownego dziecka się pojawia. Jednak to co widać w internecie, na facebooku pokazuję całą prawdę. Raczej nie da się nie trafić na tego chłopca, ale dla niewtajemniczonych na wszelki wypadek napisze o co chodzi. Chłopiec leży w szpitalu w Wielkiej Brytanii z nierozpoznaną chorobą neurologiczną. Zdaniem szpitala w "najlepszym interesie" tego chłopca będzie odłączyć go od aparatury, która pomaga mu przeżyć. Rodzice nie chcą się zgodzić, chcą o chłopca walczyć. Jednak lekarze idą do sądu, w którym sędzia Hayden wydaje wyrok o odłączeniu chłopca. Zdaniem specjalistów 23 miesięczny Alfie ma oddychać samodzielnie przez kilka minut  Oddycha już 65 godzin!! Jednak szpital nadal zabrania leczenia, przez dobę nie podawano mu tlenu, wody, ani jedzenia. Łóżko dziecka jest obstawione policją żeby rodzice chłopca go nie porwali, szpital wkoło tak samo. A bo zapomniałam
o ważnej sprawie. We Włoszech czeka szpital gotowy przyjąć chłopca na leczenie. Na lotniskach czekają samoloty i helikoptery gotowe
w każdej chwili przewieźć chłopca. Mały Alfie dostał obywatelstwo Włoskie żeby było łatwiej mu pomóc. Jednak sędzia Hayden dalej podtrzymuje swój wyrok (ps. polecam poczytać o nim, sporo się wyjaśnia).




Za chłopcem wstawia się sam Papież Franciszek, u którego był tata Alfiego. Rodzice tak bardzo chcą walczyć o życie chłopca, że nawet prosili samego papieża o pomoc. Który oczywiście szybko pomógł i wypowiedział się w tym temacie. Mówił jak ważne jest życie ludzkie, żeby Wielka Brytania coś zrobiła z tym tematem.

A ja naprawdę nie mogę się pogodzić jakim cudem żyjemy w takich czasach, że sędziowie decydują za rodziców. Praktycznie przetrzymują to małe, cudowne dziecko w szpitalu. Rodzicom zabrali łóżka z sali, a teraz każdego kto wchodzi do szpitala przeszukują czy nie przynosi czegoś co może pomóc chłopcu przeżyć. Podziwiam tych rodziców, którzy jak dla mnie są tak silni jak Maryja, która patrzyła na cierpienie syna. Walczą, chociaż rząd ich nie słucha. Do czego ten świat zmierza? Gdzie jest granica? To niewinne dziecko ma moim zdaniem naprawdę ogromne szanse. Miało nie przeżyć kilku minut a walczy już bez aparatury kolejny dzień.


Naprawdę nie wiem, siedzi to we mnie cały dzień. Nie mogę spokojnie patrzeć na tego malucha, bo od razu mam przeszklone oczy.
W Polsce może nie jest zbyt cudownie, ale za wodą wcale lepiej nie jest.

"Great Britain you're not great anymore"


Dajcie znać jeżeli też tak myślicie, nie zgadzacie się z tym. Proszę każdy kto wierzy o małe "westchnienie", bo tutaj już tylko Bóg może pomóc. A kto nie wierzy może podpisze petycję o ratowanie tego chłopca. Dla Was to niewiele, a temu cudownemu maluchowi może uratować życie.  


Ps. Wierzę, że o tym dziecku usłyszmy za kilka lat. A siła modlitwy, którą jest otaczany sprawi, że będzie wielkim cudem! 

Tak jak pisałam na początku, jutro będzie już o ślubie i obrączkach. Jednak nie mogłam się tym z Wami nie podzielić. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ta jedyna, wymarzona!

Ślubu w czerwcu nie będzie!

Zaproszenia ślubne