Wymarzona suknia ślubna


Może na początek coś dla ucha i dla ducha. Szanta "Biała sukienka" w wykonaniu Kamila Badziocha i Łukasza Zięby.



"I ona taka w tej białej sukience,
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.

Chwyciłem mocno jej obie ręce
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech"


Każda z nas marzy o tej idealnej białej sukience, w której gdy nas zobaczy przyszły mąż wzruszy się, straci dech w piersi na chwilę, a my będziemy mogły się słodko zaśmiać, albo wzruszyć na widok jego reakcji. 

Ja oczywiście też tak mam. Tej wymarzonej sukni ślubnej szukałam jeszcze przed zaręczynami. Gdzieś od czasu do czasu jakaś przykuła moją uwagę na wystawie, albo po prostu przeglądałam co w danym roku jest modne. Teraz już dokładnie wiem jaki styl mi się marzy. Pozostaje pytanie czy ten styl będzie do mnie pasował, ale to dzisiaj się okaże. Ruszam na podbój salonów. Czemu tak wcześnie? Chcę wiedzieć co mi pasuje i czego mogę szukać. 

W pewnym momencie przyjdzie taka myśl: szyć, wypożyczać, kupować? W tym temacie spędziłam sporo czasu. Czytając artykuły, porady innych panien młodych. To jest nasz dzień. Nie można ukryć, że od najmłodszych lat marzymy o tym. Więc suknia powinna być wyjątkowa. Z początku myślałam o kupnie. Jest wiele sukien, które zapierają dech w piersiach i są tak cudowne, że od zaraz mogę je założyć (bynajmniej tak cudownie wyglądają na zdjęciach). Każdy salon wie, że to musi być wyjątkowa suknia dlatego mam wrażenie nie oszczędzają na nas. Im piękniejsza tym droższa. A już nie daj Boże z jakiegoś znanego salonu, to jeszcze drugie tyle zapłaci się za metkę. Później suknię można sprzedać, ale czy się od razu uda? Może też leżeć w szafie, ale czy to ma sens? Pomysł kupna pożegnany! 

Opcja numer dwa: wypożyczenie. Tutaj już jest taniej, a suknie dalej piękne. Po weselu oddaję suknie, kaucja wraca i wszyscy zadowoleni. Ale... Właśnie, ale całe wesele chodzisz i myślisz, żeby jej nie zniszczyć, nie poplamić, bo za każdą taką "usterkę" potem potrącają  z kaucji. Przy moim weselu w plenerze o ubrudzenie na pewno nie trudno ... Żegnaj opcji numer dwa! 

Zostaje opcja trzecia - szycie sukni na miarę. Idealnie! Ceny szycia często porównywalne do wypożyczenia, brak stresu co będzie z nią później, bo jak się zniszczy to trudno. Moja strata nikomu za to nie płacę! Co lepsze, później suknię mogę sprzedać, a może nawet przerobić i mieć na co dzień. Tak, tak sukni ślubnej nie powinno się obcinać, bo to pech czy coś tam. Uwaga, uwaga coś ważnego! Nie lubię przesądów, nie wierzę w nie. Zero przesądów w trakcie wesela i ślubu. 

Dobra wiemy, że szyję, że nie będzie drogo. Ale jaki fason?! A no najprostszy jak się da



salon Love Story 


salon Rina Cossack




Będzie prosto i klasycznie. Mam już też kilka planów jak będzie wyglądała moja suknia, ale to pewnie później. Na pewno zdradzę, że marzą mi się koronkowe plecy np. takie.
Oczywiście nie chodzi mi o całą suknię, bo to zupełnie nie mój styl, ale plecy są cudowne!!




Wszystko co najważniejsze o mojej sukni już wiadomo. Teraz czas skonfrontować moje marzenia z rzeczywistością. Ruszam w miasto, wieczorem dam znać jakie efekty!



Ps. Jakoś niedługo napiszę o co tak właściwie chodzi z tą białą sukienką - w sensie szantą i dlaczego tak ją uwielbiam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ta jedyna, wymarzona!

Ślubu w czerwcu nie będzie!

Zaproszenia ślubne