Jeden wieczór, dwa spotkania

Czwartkowy wieczór był bardzo ciężki dla mnie i Filipa, ale na pewno owocny. Poprosiliśmy naszego przyjaciela Damiana, aby pojechał
z nami w pierwsze z miejsc, w którym mieliśmy spotkanie. Jakie?

https://pl.pinterest.com/pin/672584525573813409/

Spotkanie numer jeden

Osada Wodna Grzegorzewice czyli miejsce naszego wesela. Może inaczej, miejsce o którym marzymy żeby tam odbyło się nasze wesele. Po co to spotkanie i o czym rozmawialiśmy? Przede wszystkim jak obie strony to widzą. Właściciel tej restauracji jest naszym przyjacielem, z którym współpracujemy przez naszą Dziecięcą Akademię Żeglarską. Często tam odbywają się nasze zajęcia, więc
z kontaktem problemu nie było. Poznaliśmy wstępną ofertę jeżeli chodzi o menu. Dostaliśmy aż 3 propozycje w różnych wersjach cenowych. Za dużo zdradzać jeszcze nie będę, ale możliwe, że zamiast jednego z dań będzie ognisko! Obejrzeliśmy też dokładnie całe miejsce. Znamy je dobrze, ale nigdy nie patrzyliśmy na nie pod kątem wesela. Okazało się, że jedna lokalizacja w ogóle nam do głowy nie przyszła. Przy samej restauracji jest kilka altanek, dużo drzew i sporo miejsca. Nawet mały plac zabaw dla  dzieci. My myśleliśmy
o miejscu przy plaży. Miały tam być tylko namioty, ale jeżeli dzień będzie wietrzny to pojawia się tam kilka minusów. A tutaj pod altanami będzie super. Dostaliśmy też sporo podpowiedzi na co zwrócić uwagę, co się może sprawdzić a co nie.

Spotkanie numer dwa...
Fotograf. Z tym spotkaniem wiązałam spore nadzieje. To fotograf, którego zdjęcia tam bardzo mi się podobały - Sebastian Skopek. Dojechaliśmy na miejsce, weszliśmy do domu i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że w ogóle nie było momentów ciszy, rozmowa płynęła swobodnie i naturalnie zaczepiając o wszystkie istotne dla nad elementy. Czym robi zdjęcia, jak je robi, ile godzin będzie. O mówiliśmy też sporo rzeczy nie istotnych. Skąd jest, czym my się zajmujemy. Oczywiście sporo rozmów było o tym jak ma wyglądać nasze wesele. Okazało się, że gdy tylko usłyszał o światełkach, altanach itp od razu podłapał temat i mówił jak to super będzie wyglądało na zdjęciach.
Po godzinie wyszliśmy ze spotkania, spojrzeliśmy z Filipem na siebie i już byliśmy pewni...

MAMY FOTOGRAFA!




Umowa jeszcze nie podpisana, ale decyzja dla nas jest pewna.

Sebastian ma w swojej ofercie też jedną bardzo ciekawą rzecz. Gifbuda - coś jak fotobudka, ale chyba fajniejsza i mniej oklepana. Jak dla mnie jeżeli będzie nas na nią stać koniecznie weźmiemy na wesele! Tutaj możecie zobaczyć nasz gif, który zrobiliśmy u niego na spotkaniu :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ta jedyna, wymarzona!

Ślubu w czerwcu nie będzie!

Zaproszenia ślubne