Jak to wszystko się zaczęło

Zaręczyny to przecież nie pierwszy etap związku. Mamy z Filipem kawałek historii do opisania.

A więc od początku ...

Poznaliśmy się w zasadzie nie wiemy kiedy. Chodziliśmy do tej samej szkoły, między nami jest tylko rok różnicy. Filipa pierwsze wspomnienie ze mną sięga 2007 roku, kiedy na szkolnym apelu Pani Dyrektor, która odchodziła na emeryturę zaprosiła mnie do siebie i zaczęła opowiadać jak to było jak przyszłam do zerówki. Najgorsze było to, że wtedy byłam zuchem i miałam na sobie ten okropny zuchowy berecik (kto był ten wie, kto nie sprawdźcie w internecie). Nie wiem jak tak można dzieci krzywdzić :D Tak czy siak, mój narzeczony to pamięta i mnie z tamtego wydarzenia.

Moje skojarzenie z nim? Kilka miesięcy później - w maju - na święcie naszej szkoły klub żeglarski, w którym już wtedy byłam wystawił żaglówkę i uczył chętne dzieci węzłów. Z racji, że ja żegluję od 10 miesiąca życia (tak, nie pomyliłam się) już te węzły umiałam więc pomagałam. I wtedy pojawił się on ... Malutki, grubiutki chłopczyk z fryzurą "na pieczarkę". Początek oboje mieliśmy słaby...

Potem kilka lat przerwy, nie wiem czy nie rozmawialiśmy czy oboje tego po prostu nie pamiętamy. Kolejne wspomnienie to dopiero 2011 rok. Graliśmy w szkolnych jasełkach. Zaczęliśmy się częściej spotykać, wyszło też tak, że Filip zaczął interesować się żeglarstwem, powstała taka nasza paczka. Ja wtedy doszłam do wniosku, że chyba mi się podoba. Teraz po paru latach okazało się, że moja mama zauważyła, że w domu ciągle o nim mówię i jakieś prezenty na święta dostaję. Już wtedy wiedziała co się święci! :D Pewnie teraz sobie myślisz, że już się zeszliśmy i wszytko było super i jesteśmy aż do teraz. Absolutnie nie! Tak przeżywając te nasze zakochania w sobie, nic nie mówiąc, żyliśmy sobie i się przyjaźnili. Oboje wiedzieliśmy, że coś do siebie czujemy, ale nie mieliśmy odwagi o tym mówić. Gdzieś po drodze zdarzyła się jakaś kłótnia. I tak Filip miał dziewczynę, ja potem chłopaka. Cały czas się przyjaźniliśmy, ja wiedziałam co u niego, on co u mnie.Po kilku miesiąc znowu byliśmy sami, więc znowu między nami coś poważniej zaczęło iskrzyć i się dziać. Przez dwie noce pisaliśmy na GG grając w szczerość, już mieliśmy się spotkać, ale Filip zniknął, a trochę później okazało się, że ma dziewczynę. To był początek 2012 roku. Byłam mocno wściekła, ale dalej kochałam, chociaż zupełnie nie chciałam. Gdzieś przez krótki czas miałam chłopaka, ale w czerwcu 2013 znowu byliśmy singlami. Obiecałam sobie, że z nim nie będę, przecież go już nie kocham! Pojechaliśmy na obóz jako młodsza kadra, wróciliśmy i paczką znajomych wyjechaliśmy na kilka dni do Rańska. I tam wyszło tak, że się z Filipem zeszłam. Jesteśmy razem do tej pory ... ha ha ha, otóż nie! Na początku stycznia 2014 roku się rozstaliśmy. Sytuacja trochę się odmieniła, bo znowu byłam pewna, że go nie kocham. On z resztą podobnie myślał o mnie. Byliśmy tego tak pewni, że chciał mnie zesfatać z pewnym chłopakiem. Po drodze jakieś tam związki były. Aż w końcu w 2016 roku wyjechaliśmy na obóz (w to samo miejsce gdzie w 2013 roku). Już przed obozem zaczęłam czuć, że to wszystko wraca, że tak naprawdę nigdy nie minęło. Nie wiedziałam jak on na to zareaguje. Jednak postanowiłam zaryzykować... Było warto! W nocy z 8 na 9 lipca 2016 zeszliśmy się. Teraz już po raz ostatni. Od tamtej pory się nie rozstaliśmy, jesteśmy razem i to się już nie zmieni.

Czytając to pewnie, myślisz "matko co za moda na sukces". A owszem, sami tak o tym mówimy! Nasz związek to jest Grodziska wersja mody na sukces. Nie przeszkadza mi to. Wierzę, że tak miało być. Że te wszystkie wyboje, rozstania i to co się działo jest po coś.

Ps. To jest oczywiście wersja bardzo skrócona, ale trochę też musimy zostawić dla siebie!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ta jedyna, wymarzona!

Ślubu w czerwcu nie będzie!

Zaproszenia ślubne