Dzień w salonach sukien ślubnych

Może część z was się zastanawia po co ja tak wcześnie biegam po salonach i oglądam ... Przecież ślub dopiero w czerwcu 2019, a ja już wiem co chcę. No właśnie lubię wiedzieć wcześniej, a teraz szczególnie mi się to przyda. Dlaczego?

Po pierwsze w wakacje nie ma szans żebym o tym myślała - 6 tygodni obozów i bez przerwy poza domem. Marnie wygląda wtedy myślenie i zamartwianie się jaka suknia.

Po drugie jak zacznę chodzić teraz poznam ceny, czy to co sobie założyłam to realna kwota czy nie (założyłam, że wydam maks 3000 tysiące, tak uda się)

Po trzecie chciałam już wiedzieć czy ten fason o którym pisałam mi pasuje. Marzyłam też o śnieżnobiałej sukni, ale też nie miałam pewności czy będzie do mnie pasować.



Tak jak pisałam rano, ruszyłam dzisiaj na podbój salonów. Odwiedziłam około pięciu: Biały RajEleni DressDianaNoemi. Trochę się bałam, bo nie umawiałam się do żadnego z tych salonów, a podobno się powinno. Tylko w białym raju chwilę musiałam poczekać. W jednym
z salonów nie podobało mi się to, że Pani wyrazie skrytykowała to, że chciałam przymierzyć suknie mówiąc "że to za wcześnie". Nie reagowała na to co tłumaczyłam. No nie ważne, wyszłam i na pewno tam nie wrócę. Pojechałam z mamą, która kilka razy się wzruszyła - bardziej niż ja. Chociaż moja mama z tego słynie.

A jak sama suknia i przymierzanie? Cudowne uczucie! Kiedy po raz pierwszy widzisz się w sukni ślubnej (chociaż to jeszcze nie ta idealna) naprawdę nie można od samej siebie oderwać wzroku. Przed pierwszym salonem czułam się zestresowana. Nawet bardzo. Chociaż co tutaj się dziwić. To nowe doświadczenie, przecież nigdy nie mierzyłam sukni ślubnej, w salonie byłam tylko raz jako świadkowa u mojej przyjaciółki. Tak całe życie tylko nieśmiało spoglądałam na wystawy marząc o tym dniu kiedy w końcu wejdę. Chwilami czułam się jak księżniczka. Nie dlatego, że miałam taką suknię tylko przez Panie z obsługi, które te suknie zakładały, zapinały, zdejmowały, układały, upinały moje włosy itp. Warto poczekać na taki moment!

Co do sukni coś co mnie najbardziej cieszy to to, że to o czym marzyłam idealnie do mnie pasuje! Prosta suknia w śnieżnobiałym kolorze. Strasznie się z tego cieszę! Przymierzyłam kilka innych typów, bo podobno tak przy pierwszym razie trzeba, ale i tak w tych prostych jestem zakochana i na pewno będę im wierna. Cenowo najtańsza którą przymierzyłam kosztowała 2300 zł, najdroższa 3800. Większość była zdecydowanie w okolicach 2500 zł. Z każdego salonu dostałam karteczkę z numerami sukni, które mierzyłam (bo w większości niestety zdjęć robić nie wolno). Z tych, które przymierzałam nie znalazłam tylko jednej - tej która najbardziej mi się podoba. Oczywiście żadnej z tych, które mierzyłam nie wrzucę. Dlaczego?

Możliwa zmiana planów! Chyba jednak kupię suknię, a nie będę jej szyć. Cóż kobieta zmienną jest. Okazało się, że w większości salonów te suknie będą i tak szyte na miarę specjalnie dla mnie. Też jeżeli chcę np. zmienić koronkę, albo dekolt z prostego na serce to żaden problem. Więc cóż więcej chcieć? Szukanie idealnej krawcowej i materiału zajmie za długo, a z tego co widzę cenowo wyjdzie na to samo.

Pod jeszcze jednym względem zmieniłam zdanie. Mówiłam, że nie chcę welonu, a teraz się waham i chyba bardziej jestem na tak. Co prawda to jeszcze zależy od sukni, ale już jestem otwarta na propozycje.

Na pewien czas z suknią mam spokój. Wiem co mi pasuje więc mogę się opanować (chociaż i tak je będę oglądać). W niedzielę nowa dawka sukni - ruszamy z narzeczonym na Targi Młodej Pary w Warszawie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ta jedyna, wymarzona!

Ślubu w czerwcu nie będzie!

Zaproszenia ślubne